O aktywizacji i wspieraniu osób z niepełnosprawnościami, roli organizacji pozarządowych i edukacji w budowaniu społeczeństwa otwartego na potrzeby Innych, rozmawiamy z Marcinem Krzyżanowskim, Wicemarszałkiem Województwa Dolnośląskiego
Rozmowę prowadzi Dominika Chylińska
Jaki ma wpływ Pana praca oraz praca całego Samorządu Województwa na życie osoby z niepełnosprawnością i jej rodziny w naszym województwie?
Rola Samorządu Województwa jest oczywiście określona w prawie i strategiach, ale rolę Samorządu warunkuje również pewna idea. Ona zależy od osób, które w danym momencie i w danej kadencji w tym zarządzie się znajdują.
Poza aspektami prawnymi, widzę rolę Samorządu Wojewódzkiego w inicjowaniu pewnych działań, udostępnianiu możliwości i wiedzy samorządom pozostałym: powiatowym i gminnym. Dlatego często wspieramy nowe zadania czy też nowe sposoby realizacji zadań. Nazwijmy to zadanie inspirującym.
Przykładowo, w tej kadencji włączyliśmy się od samego początku w promowanie relatywnie nowych w Polsce usług społecznych, czyli opieki wytchnieniowej. Promowaliśmy wiedzę, w jaki sposób te usługi można organizować.
Promowaliśmy więc Fundusz Sprawiedliwości i jak to zwykle bywa, kiedy pojawia się coś nowego, musiało minąć trochę czasu, żeby samorządy włączyły się w działania. Na początku było tak, że środków było więcej a odzew po stronie samorządów mniejszy. Teraz tendencja jest już pozytywna – coraz więcej samorządów korzysta z Funduszu. I to jest ten pierwszy element – kreowanie idei, promowanie najlepszych rozwiązań i pokazywanie ich samorządom czy też wymiana idei. Jest on moim zdaniem niezwykle ważny.
Następnym elementem jest oczywiście budżet. Samorządy regionalne mają realny wpływ na kreowanie polityki przede wszystkim przez środki europejskie. Obecnie pracujemy nad nową perspektywą finansową, gdzie również ważnym elementem będą środki europejskie kierowane na szeroką rozumianą politykę społeczną. A patrząc wstecz, to właśnie ze środków europejskich gro inwestycji w zakresie spraw społecznych zostało zrealizowanych, m.in. zmodernizowano
i wyposażono infrastrukturę wielu ośrodków, w których świadczone są usługi społeczne. Ale jak już mamy mury i infrastrukturę, to trzeba te mury „zasiedlić” poprzez działania. I na te działania również trafiały i będą trafiać pieniądze ze środków europejskich.
Po wytyczeniu kierunku przychodzi czas na działanie, czyli przekazanie środków np. poprzez ogłaszane konkursy dla organizacji pozarządowych.
To jest ważny element, bo to są duże pieniądze i mamy w ten sposób realny wpływ na to, jak one były i będą wydawane. I oczywiście, mamy też do dyspozycji środki z budżetu województwa czy ze środków przekazywanych do budżetu z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Od początku tej kadencji zdecydowaliśmy o koncentracji środków na kilku obszarach, które uznaliśmy za priorytetowe.
Po pierwsze skoncentrowaliśmy środki na opiekę wytchnieniową i asystenturę.
Propagujemy przy tym rozwiązania korzystne dla organizacji pozarządowych – po raz pierwszy wprowadziliśmy umowy 2-letnie na projekty z asystenturą i opieką wytchnieniową. To był również postulat organizacji pozarządowych, podobnie jak i kierunki wsparcia, na których się koncentrujemy.
Wspieramy też organizacje pozarządowe poprzez mniejsze, „miękkie” projekty, głównie cenimy takie zadania, które przełamują pewne bariery.
Kolejną ważną kwestią są zakłady aktywności zawodowej, które finansujemy jako zadanie własne samorządu. Nie tworzymy ich, ale staramy się rozwiązywać wszystkie problemy prawne na drodze do ich założenia. Ponadto przekazujemy środki na uruchomienie ZAZ-ów, dofinansowujemy zatrudnienie oraz przekazujemy doraźnie środki na ich funkcjonowanie w zakresie infrastruktury oraz rozwoju. Dodatkowo przekazaliśmy też środki w okresie pandemii. Od początku kadencji Zarządu, przez ostatnie 3 lata powstały dwa nowe ZAZ-y: w Dzierżoniowie oraz Oławie. Wspieramy oczywiście powstanie kolejnych. Prowadzimy w tym celu rozmowy ze Starostą Legnickim, chodzi o utworzenie ZAZ-u w Legnickim Polu.
Ile osób zostało zatrudnionych w nowych ZAZ-ach?
Są to 54 nowe osoby (na Dolnym Śląsku jest 8 zakładów aktywności zawodowej, łącznie zatrudniają 449 osób –red.). ZAZ-y są dla nas elementem strategicznym, nie tylko je uruchamiamy, ale też staramy się promować ich wyroby.
Za chwilę ruszy kampania, w której dla każdego ZAZ powstał promocyjny filmik. Przygotowała je zatrudniona przez nas profesjonalna agencja, która zajmie się też ich promocją w mediach społecznościowych. Co więcej, twórcy kampanii chcą promować samą ideę zakładów aktywności zawodowych np. poprzez festiwale filmowe, więc powstanie też długi, godzinny film.
Poza tym, jak wiadomo, Zarząd Województwa Dolnośląskiego nadzoruje działalność wielu instytucji, m.in. Dolnośląskiego Wojewódzkiego Urzędu Pracy, który odpowiada za kontakty z przedsiębiorcami. W trakcie najbliższej konferencji dla przedsiębiorców dotyczącej funduszu szkoleniowego będziemy umieszczać informacje (również fragment filmu promocyjnego) o ZAZ-ach. Przy czym to one same zdecydują, czy chcą pokazać swoje produkty, czy wolą promować się w inny sposób. Nakłaniamy dyrektorów instytucji finansowych, banków do budowania odpowiedzialności społecznej. Stu regionalnych dyrektorów PKO BP, największego banku w Polsce otrzymało informację o działalności ZAZ-ów, żeby mogli lokalnie nawiązywać z nimi współpracę.
Nasza idea jest taka: Zobaczcie, są zakłady aktywności zawodowej zatrudniające osoby z niepełnosprawnością, a wy macie kontakt z firmami, więc mówcie im, że są takie podmioty. Możecie kupować usługę w ZAZ-ie, jest to też kwestia wrażliwości społecznej. Nasze działanie to rodzaj networkingu, łączenia ze sobą ludzi, co też uważam za ważne.
Pan się również zajmował projektami aktywizującymi zawodowo osoby z niepełnosprawnością na rynku pracy, więc ma Pan doświadczenie w takim działaniu.
Tak, i wiem, że jest to bardzo trudne. To są nie tylko bariery architektoniczne, ale i mentalne, nie tylko wśród pracodawców, ale też wśród osób z niepełnosprawnościami, bo nie wszyscy są aktywni.
Ważna jest też integracja. Uruchomiliśmy właśnie ważny projekt z Fundacją „Biegaj dla Zdrowia” Uniwersytetu Medycznego, polegający na wypożyczaniu wózków biegowych. My przekazaliśmy środki, Uniwersytet Medyczny „know-how”, a same wózki wyprodukowało Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Ludowie Polskim. Obecnie można takie wózki wypożyczyć na 5 trasach, dostosowanych do potrzeb osób z niepełnosprawnościami. Zainteresowanie jest bardzo duże–na jedną zaplanowaną wycieczkę zgłasza się 50 chętnych. Pierwszy event organizują wolontariusze z „Biegaj dla zdrowia”, a później już ludzie sami mogą zorganizować swoje wydarzenie i wypożyczyć wózki.
Czyli my dajemy narzędzia, a do ludzi już należy, co z nimi zrobią.
To są nasze najważniejsze zadania, od tych widocznych i spektakularnych związanych z dużymi pieniędzmi, aż po te z małymi nakładami finansowymi, ale również ważne.
A jakie są Państwa priorytety, jeśli chodzi o wspieranie osób z niepełnosprawnością oraz ich rodzin i otoczenia w perspektywie najbliższych 10 lat?
Przede wszystkim naszą strategią jest tworzenie warunków do niezależnego życia dla osób z niepełnosprawnościami oraz umożliwianie im pełnego korzystania z włączenia społecznego z aktywizacji. Nasza strategia obejmuje tworzenie odpowiednich warunków w zakresie infrastruktury, znoszenia barier architektonicznych, ale i zapewnienia środków do realizacji działań. Dla mnie najważniejsza jest aktywizacja społeczna i zawodowa, dlatego tak ważne są ZAZ-y, oraz koncentracja na rodzinach osób z niepełnosprawnościami i dlatego na pewno chcemy rozwijać opiekę wytchnieniową i asystenturę.
Jaka jest rola organizacji pozarządowych, które reprezentują bardzo wiele różnych grup osób
z niepełnosprawnościami wraz z ich rodzinami i całym otoczeniem, w kreowaniu Państwa polityki?
Tak naprawdę traktuję organizacje pozarządowe jako te podmioty, które wiedzą najlepiej co i jak trzeba zrobić. Są łącznikiem, „pasem transmisyjnym” między samorządem a osobami, które bezpośrednio tego wsparcia potrzebują. I tak naprawdę wystarczy słuchać. I to jest klucz.
A co robimy? Przed konkursami zapraszamy organizacje pozarządowe i mówimy: Tak wygląda dokumentacja, co Wy na to? Zawsze o to pytamy, choć wiadomo, że covid utrudnił realizację wielu działań.
A jeśli chodzi ośrodki z PFRON-u, gdzie mamy z góry wskazany katalog działań, to pytamy organizacji: Na czym wam najbardziej zależy, na które obszary i ile środków powinnyśmy przeznaczyć? To jest ten element konsultacji i słuchania, co jest najbardziej potrzebne. No i to, że się koncentrujemy na opiece wytchnieniowej i asystenturze, czy też to, że wprowadziliśmy dwuletnie umowy, wynika po prostu z tego, że sektor wskazał, czego chce. Wprowadziliśmy też w naszych konkursach –
i to też było wynikiem naszych rozmów – możliwość składania wniosków online.
To były najczęściej zgłaszane potrzeby?
Właśnie tak. Pod naszymi auspicjami powstała również grupa d.s. opieki wytchnieniowej, w której są organizacje realizujące taką opiekę oraz nasz departament spraw społecznych.
Podam też inny przykład, to jest coś nowego. W tym roku stworzyliśmy tzw. centra pomocy rodzinie, których ideą jest nieść pomoc od momentu, kiedy rodzina się dowiaduje, że będą mieli dziecko z niepełnosprawnością, poprzez kolejne etapy jego życia. Ogłosiliśmy konkurs–warunki do spełnienia były dość wyśrubowane, ale też konsultowaliśmy je wcześniej z organizacjami. W wyniku konkursu dwa takie ośrodki powstały – jeden prowadzi fundacja Promyk Słońca we Wrocławiu, a drugi powstał w Kudowie Zdrój w partnerstwie organizacji pozarządowej oraz uzdrowisk ze spółki „Sanatoria dolnośląskie”. W tym drugim przypadku rodzice mogą korzystać ze wsparcia uzdrowiska przez 21 dni w ramach rehabilitacji. Jest to trudne działanie, bo też wymagania są trudne. Przy powstaniu tego konkursu były zaangażowane organizacje pozarządowe, teraz będziemy robić ewaluację projektów, czyli zapytamy i rodziców (jeśli się zgodzą) i realizatorów, co trzeba poprawić, bo chcielibyśmy kontynuować to działanie.
To jest pierwsza rola organizacji pozarządowych, kiedy pytamy ich i konsultujemy działania.
Ta druga rola, to po prostu realizator usług społecznych. Przykładowo – jeżeli okazuje się, że brakuje nam wózków biegowych, ktoś musi zrealizować tę potrzebę i realizuje ją organizacja pozarządowa. Jeżeli trzeba zorganizować opiekę wytchnieniową, to też realizuje ją organizacja pozarządowa.
Uważa Pan, że organizacje pozarządowe są z zasady lepszym i bardziej naturalnym realizatorem takich zadań?
Nie można generalizować. Są instytucje publiczne, które realizują swoje zadania na wysokim poziomie, i są takie, które realizują je na słabym poziomie. Podobnie jest z organizacjami pozarządowymi: jedne zadania realizują świetnie a inne tak sobie. Ważne jest coś innego. Z naszego punktu widzenia oczywiście łatwiej jest zlecać zadania organizacjom pozarządowym, ale przede wszystkim one są osadzone od wielu lat w strukturach lokalnych społeczności. Pod tym względem są silniejsze. Znają potrzeby swoich odbiorców, ponieważ te organizacje często powstawały w taki sposób, że np. zrzeszali się rodzice osób z niepełnosprawnościami. Siłą rzeczy to tam jest odpowiedni potencjał-oni wiedzą, jak rozwiązać problem. Pod tym względem organizacje pozarządowe są bardzo dobrym partnerem.
Rozumiem też, że nie wszystkie potrzeby osób z niepełnosprawnościami zgłaszane przez organizacje, zostaną zaspokojone i trzeba określić priorytety. Chodzi mi na przykład o dorosłe osoby z niepełnosprawnością intelektualną (tacy są mieszkańcy naszych domów prowadzonych przez Fundację L’Arche), które wymagają pełnego wsparcia. To jest grupa osób z bardziej specyficznymi potrzebami i jest to też mniejszość w populacji osób z niepełnosprawnościami. Co z nimi?
To, o czym Pani też mówi, nawiązuje do pewnej luki w systemie. O ile system wspiera poszczególne elementy i momenty życia osób z niepełnosprawnością, to dzieje się to głównie do chwili, kiedy staną się dorosłymi. Po przekroczeniu konkretnego roku życia jest dziura. Trzeba się zastanowić, jak pomóc tej grupie. Byliśmy niedawno z ministrem Pawłem Wdówikiem – Pełnomocnikiem Rządu ds. Osób z Niepenosprawnościami w Miliczu i odwiedziliśmy Milickie Stowarzyszenie Przyjaciół Dzieci i Osób Niepełnosprawnych. Tam rodzice zrzeszyli się 30 lat temu, kiedy mieli małe dzieci. Najpierw tworzyli szkołę, później dzieci rosły razem z organizacją i teraz są na tym etapie, że ich dzieci są już pełnoletnie, organizacja w tym czasie pomagała i pomaga nadal nowym osobom, ale intensywnie myślą o dorosłych. Mają już dom, w nim są mieszkania dla dorosłych osób z niepełnosprawnościami i chcą w dalszym ciągu się rozwijać. Bo tego rozwiązania im w dalszym ciągu brakuje. To jest wyzwanie. Również minister jest zdania, że trzeba jak najbardziej dać możliwość mieszkania i opieki dla dorosłych osób z niepełnosprawnościami.
Ostatnie pytanie: Jaka jest, wg Pan rola edukacji o niepełnosprawności w społeczeństwie?
Jest bardzo ważna – jest to rzecz, można powiedzieć, strategiczna. Jeżeli mamy tworzyć wspólnotę, tą samorządową, ale też jako państwo, to wszyscy musimy w niej czuć się dobrze. A żeby czuć się dobrze, musimy jak najwięcej o sobie wiedzieć, tolerować się i akceptować. Nie można tego zrobić bez edukacji.
Z naszej strony od lat staramy się pokazywać świat i życie osób z niepełnosprawnościami szerzej. Szukamy lokalnych historii, które pokazujemy i promujemy, realizując audycje w lokalnych mediach (głównie TV3, Radio Wrocław, Telewizja Sudety). Na przykład, kiedy Fundacja Ładne Historie zorganizowała wspólne z osobami z niepełnosprawnością wejście na Wielką Sowę, my zorganizowaliśmy media, żeby powstał o tym reportaż.
Oczywiście wspieramy też projekty, których celem jest promowanie integracji. Przykładem może być Państwa projekt (Razem zmieniamy świat – przyp. Red), czyli teatr lalek z niepełnosprawnościami pokazywany w szkołach.
Wszyscy powinnyśmy się zetknąć, najlepiej bezpośrednio, z osobami z niepełnosprawnością od najmłodszych lat. Celem jest budowanie społeczeństwa, w którym każdy będzie się czuł dobrze i znał potrzeby innych. Wiedział, że są i nie czuł się dziwnie w bezpośrednim kontakcie.
Na przykład, jak ostatnio z ministrem Pawłem Wdówikiem byliśmy razem na obiedzie, zorientowałem się, że ja muszę cały czas pamiętać, żeby mówić, gdzie jest np. szklanka, kiedy minister chce nalać sobie wody itd. A mam wrażenie, że mam sporą świadomość.
Dla mnie osobiście takim przykładem, jak to w rzeczywistości działa jest kontakt z Zakładem Opiekuńczo – Lecznicym w Jaszkotlu, który zaczął się wtedy, kiedy nie byłem jeszcze tam, gdzie jestem teraz. Jestem u nich co roku na Dzień Dziecka i ostatnio pojechaliśmy tam z dziecięcym chórem Opery we Wrocławiu. Oczywiście dla dzieci z Jaszkotla to było ciekawe doświadczenie, ale tak naprawdę to spotkanie było kluczowym doświadczeniem dla dzieci z chóru. Edukacja jest ważna, żeby tworzyć wspólnotę i społeczeństwo. I to jest clou.